środa, 23 maja 2012

Rozdział III : "Chcę wrócić do Bradford, ale nie mogę. Rozumiesz? Gdyby nie ty, to wszystko by się nie stało. Nie musiałbym zaczynać nowego życia."


Wpatrywałem się w szczupłą blondynkę dużymi jak spodki oczyma. Wszystkich bym się tutaj spodziewał, ale jej? Nigdy.
-Co ty tutaj robisz? – spytałem, zbierając swoje pudełka.
-Mogłabym spytać ciebie o to samo – odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła. -Dlaczego wyjechałeś bez pożegnania?
-Dlaczego? – wybuchłem. –A co ty byś zrobiła, gdybyś się dowiedziała, że twoja dziewczyna i twój najlepszy przyjaciel przespali się ze sobą? Zacząłem wciągać kokę i imprezować, aż rodzice się wściekli i oznajmili, że się przeprowadzamy.  
-Czyli to…przeze mnie zacząłeś brać? – dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-I Frankie’go – uściśliłem, patrząc prosto w jej niebieskie oczy.
-Ja przepraszam… - wyjąkała blondynka. –Nie chciałam, żeby tak wyszło.
-Nie chciałaś?! – krzyknąłem. –Trzeba było myśleć o tym wcześniej, zanim wskoczyłaś do łóżka Frankie’mu. Wiesz co ci powiem, Cassie? Jesteś zwykłą szmatą i nigdy nie wybaczę ci tego co zrobi…
-Zayn, ale ty nie rozumiesz… - weszła mi w słowo.
-Nie rozumiem? – teraz to ja jej przerwałem. -Może dlatego, że tutaj nie ma czego rozumieć? Zdradziłaś mnie. Tego nie da się wymazać z pamięci. A teraz powiedz mi, po co przyjechałaś do Doncaster?
-Szukałam cię – oświadczyła pewnym tonem niebieskooka.
-Nie chrzań – warknąłem w jej stronę.
-Zayn, posłuchaj…wiem, że głupio zrobiłam i, że teraz pewnie mnie nienawidzisz, ale to nie zmienia faktu, że ja ciągle cię kocham. Jeździłam po całym West Yorkshire, a teraz jestem tutaj, w South Yorkshire i mam cholerne szczęście, że cię spotkałam. Olałam dla ciebie wszystko, szkołę, rodziców…musisz to docenić!
-Problem tkwi w tym, że ja nic nie muszę – rzekłem spokojnym głosem, po czym odwróciłem się i ruszyłem w stronę drzwi.
-Czyli mam wracać do domu?! – wrzasnęła rozhisteryzowana Cassie.
-Rób co chcesz, mnie to nie obchodzi – odparłem kpiąco. –Zresztą do Bradford jest godzina drogi autobusem, spokojnie trafisz – dodałem, wychodząc przez obrotowe drzwi.
-Jak ci tu jest? – dziewczyna nie dawała za wygraną.
-A jak ma być? – podniosłem głos. -Jest do dupy. Chodzę do beznadziejnej szkoły, mam beznadziejnych znajomych. Chcę wrócić do Bradford, ale nie mogę. Rozumiesz? Gdyby nie ty, to wszystko by się nie stało. Nie musiałbym zaczynać nowego życia.
-Ale co stoi na przeszkodzie, abyś teraz wsiadł ze mną do autobusu? – zapytała niepewnie blondynka. –Pojechalibyśmy do Bradford i wszystko byłoby tak jak dawniej.
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem i zacząłem się nad tym głęboko zastanawiać. Racja,  mogłem w każdej chwili wsiąść w autobus i uciec z Doncaster, ale czy to by coś dało? Och, jasne, że tak. Zero kontroli rodziców. Zero obowiązków. Dostęp do kokainy. Propozycja jest kusząca, ale czy właśnie tego naprawdę chcę? Przez powrót do dawnego towarzystwa z pewnością stoczyłbym się na dno. W sumie to już nie ma żadnego znaczenia. Już od dawna jestem na dnie, niżej nie da się upaść. Wiem, że nie powinieniem tego robić, ale propozycja Cassie wydawała się taka kusząca.
-Nie – powiedziałem trochę wbrew sobie.
-Co? – dziewczyna chyba nie zrozumiała o co mi chodzi.
-Nie pojadę z tobą, ani z nikim innym do Bradford. Zostaję w Doncaster – wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
-Przecież nienawidzisz tej mieściny – wytknęła mi blondynka.
-To prawda – przytaknąłem. –Ale wiesz czego jeszcze bardziej nienawidzę od Doncaster? Czego naprawdę nie mogę znieść? – uniosłem jedną brew. -Ciebie – syknąłem w stronę dziewczyny, po czym ruszyłem w stronę mojego samochodu.
-Zaczekaj! – usłyszałem głos Cass.
-Czego jeszcze chcesz?
-Zostanę tutaj – oświadczyła pewnie. –Zostanę, dopóki mi nie wybaczysz. Chociażbym miała spać na przystanku i żebrać o pieniądze na jedzenie. Zostanę.
-Jeszcze ci mało? Spieprzyłaś mi życie. To ci nie wystarcza? – spojrzałem na nią z powątpiewaniem.
-Zrozum, że cię kocham! – krzyknęła, przykuwając tym samym uwagę innych ludzi.
-Jeśli mnie kochasz, to proszę daj mi spokój – szepnąłem. -Daj mi spokój, bo nie chcę cię już znać – nacisnąłem przycisk na kluczykach, który otwierał drzwi do mojego Bugatti, rzuciłem zakupy na przednie siedzenie i chciałem wsiąść do samochodu. Nie zauważyłem nawet, kiedy Cassie przybliżyła się do mnie. Nim zdążyłem zaprotestować, dziewczyna złożyła na moich ustach delikatny pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny. I wtedy wszystko wróciło. Nasze wspólnie spędzone chwile, pocałunki. Uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało mi jej ust, ciepła, głosu, dotyku. Oparłem dziewczynę o Bugatti i przywarłem do niej całym ciałem. Wplotłem palce jednej ręki w jej włosy, a drugą przeniosłem na talię blondynki. Odwzajemniałem zachłannie każdy jej pocałunek przez dłuższą chwilę, nim zorientowałem się co tak właściwie robię. Odskoczyłem się od Cassie jak oparzony.
-Zayn… - wyszeptała blondynka i chciała mnie przytulić.
-Co to do cholery było? – warknąłem, odpychając ją od siebie.
-Nie wiesz? – zapytała, kusząco przygryzając dolną wargę. –Właśnie się pocałowaliśmy. Jeśli chcesz, mogę to powtórzyć – dodała i zaczęła przybliżać się do mojej twarzy.
-Nie – zaprotestowałem cicho, po czym usiadłem na krawężniku. –Proszę cię, idź sobie.
-Jak chcesz – odrzekła rozczarowana. –Zadzwoń – powiedziała jeszcze na odchodne i oddaliła się. Stukot jej szpilek rozniósł się po parkingu.
Wsadziłem głowę między kolana. Całowałem się z osobą, której nienawidzę całym sercem. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Szczerze mówiąc, ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Tylko jedno mnie zastanawiało, mianowicie: dlaczego, do cholery, kiedy całowałem Cassie przed oczami stawała mi twarz Megan? Potrząsnąłem gwałtownie głową, starając wyrzucić się z myśli obraz obu dziewczyn. Bez skutku. Ciekawe jak Meg czuje się po spędzonej ze mną nocy. Muszę sobie z nią to wyjaśnić. Dać do zrozumienia, że to, co się stało, to był zwykły impuls. Podniosłem się z krawężnika i wsiadłem do samochodu.
~10 minut później~
Zaparkowałem Bugatti w garażu, a moje nowe nabytki wrzuciłem przez okno do pokoju. Szybkim krokiem ruszyłem pod dom Megan. Przy drzwiach zatrzymałem się na krótką chwilę. Może moja wizyta to wcale nie jest taki dobry pomysł, jak mi się na początku wydawało? W każdym bądź razie, nie wycofam się. Nie jestem tchórzem. Wziąłem kilka głębszych oddechów i nacisnąłem dzwonek.
-Już otwieram! – zawołał cichy głos. Rozpoznałem w nim Megan.
-Cześ… - urwałem w połowie zdania, kiedy zielonooka otworzyła drzwi. Wyglądała inaczej niż zwykle. Włosy miała potargane, oczy podkrążone, a na jej zwykle zarumienionych policzkach dostrzegłem zaschnięte strużki czarnego tuszu do rzęs.
-Zayn… - wyszeptała zachrypniętym głosem. –Czego chcesz?
-Pogadać – oświadczyłem spokojnie. –O ostatniej imprezie i o tym, co się na niej wydarzyło.
-O tym, że poszłam z tobą do łóżka? Nie ma o czym mówić – odrzekła pogardliwie.
-Na pewno? – spojrzałem na nią pytająco.
-Tak, na pewno – przytaknęła. –To nic dla mnie nie znaczyło – obróciła się na pięcie i chciała zamknąć drzwi. Przeszkodziłem jej w tym.
-Czekaj… - złapałem ją za nadgarstek.
-Nagle zachciało ci się ze mną gadać? – prychnęła. –Obiecałam ci, że się od ciebie odczepię i słowa dotrzymuję. Daj mi spokój. Zapomnij o tym, co się wydarzyło. A teraz przepraszam, ale muszę... – przerwała na chwilę. –…coś zrobić – dokończyła, zamykając mi drzwi przed nosem.
Chyba pierwszy raz, to mnie ktoś olał, a nie odwrotnie. Zabolało. Ale na to zasłużyłem, prawda? Och, jasne, że tak.
Opuściłem posesję Megan i poszedłem do swojego domu. Rodzice gdzieś wybyli. Może to i lepiej? Nie musiałem im się z niczego tłumaczyć. Usiadłem na miękkim łóżku i wyciągnąłem z kieszeni bejsbolówki paczkę fajek, które kupiłem wracając do domu. Włożyłem jedną z nich do ust, odpaliłem i mocno się zaciągnąłem. Trucizna wypełniła moje płuca, dając odpocząć skołatanym myślom, które krążyły po mojej głowie niczym huragan. O czym myślałem? O wszystkim. O Bradford. O rodzicach. O Cassie. O Megan…Szczególnie obraz tej ostatniej utkwił na dłużej przed moimi oczyma. To jest takie dziwne… - pomyślałem, patrząc na dłonie. Skoro nic nie czuję do Megan, to dlaczego nie potrafię przestać o niej myśleć? Głośno westchnąłem, po czym wstałem z łóżka i podszedłem do okna, potrącając przy tym gitarę. Obrzuciłem instrument niechętnym spojrzeniem, wziąłem go do ręki i usiadłem na fotel. Przejechałem palcami po napiętych strunach, które wydały z siebie ciche dźwięki. Raz. Drugi. Nie zorientowałem się nawet, kiedy zacząłem śpiewać.

So close no matter how far
Couldn’t be much more from the heart
Forever trust in who we are
And nothing else matters…

Never opened myself this way
Life is ours, we live it our way
All these words I don’t just say
And nothing else matters…

Trust I seek and I find in you
Every day for us something new
Open mind for a different view
And nothing else matters…
Never cared for what they do
Never cared for what they know
But I know…

Kiedy skończyłem śpiewać, miałem zamknięte oczy. Boże, zdążyłem zapomnieć jak dawniej uwielbiałem to robić. Siadać przy oknie, brać gitarę do ręki i sprawiać, że słowa piosenek wypływały z moich ust, niczym wodospad. Muzyka pozwalała mi oderwać się od rzeczywistości. Śpiewając, czułem, że mogę wszystko.
Ta nastrojowa piosenka wprowadziła mnie w stan melancholii. Po raz pierwszy, odkąd przyjechałem do Doncaster zacząłem zastanawiać się nad sensem mojego życia. Po co w ogóle istnieję? Jestem stworzony po to, by ranić innych ludzi. Przecież komuś musiała przypaść rola czarnej owcy. Trafiło akurat na mnie. Nie mam prawa się sprzeczać. Nie wybierałem sobie życia…Ale mimo to, mogłem już wcześniej sprawić, aby wyglądało ono całkiem inaczej. Nie musiałbym wtedy przeprowadzać się do Doncaster, ale nie poznałbym Megan, ani…Louisa. Tak, Louisa. Ewidentnie mnie wkurzał, ale po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że mógłbym go chyba polubić. Co do Megan…nie mogę bliżej określić, co tak właściwie do niej czuję. Już sam fakt, że poszedłem do niej wystarczająco mnie zaskoczył. Przecież obiecałem sobie, że nie będę ufał ludziom, ani utrzymywał z nimi bliższych kontaktów.
-Jesteś żałosny – wypomniałem sobie na głos. Trzeba było o tym myśleć, zanim przeleciałem Megan. Zacisnąłem pięści i odłożyłem na bok gitarę. Z kieszeni bejsbolówki wyciągnąłem mojego BlackBerry, po czym zacząłem przeglądać moje kontakty. Przy imieniu Cassie zatrzymałem się na dłużej. Przypomniałem sobie to, jak parę miesięcy temu mnie zraniła. Potrzebowałem bardzo dużo czasu, żeby się po tym pozbierać, a dzisiaj na nowo rozdrapałem nie zagojoną jeszcze ranę. Dziwne kłucie w moim sercu z każdą sekundą było coraz intensywniejsze. Właśnie do mnie dotarło, co tak naprawdę czułem do tej dziewczyny. Kochałem ją. To niepodważalny fakt. Ale teraz miłość została zastąpiona przez czystą nienawiść. Ten pocałunek mi to uświadomił. Nie zakochałem się w niej na nowo, wręcz przeciwnie, ujrzałem nienawiść, którą do niej czułem od czasu pamiętnej zdrady. Z jednej strony…oglądanie jej przyprawia mnie o ból, ale z drugiej…zemsta będzie bardzo satysfakcjonująca. Czas, żebyś cierpiała, tak jak ja cierpiałem, szmato – pomyślałem, przyciskając przycisk ‘Zadzwoń’.
-Słucham? – odezwał się piskliwy głos.
-To ja, Zayn – uściśliłem, uderzając palcami o kolano.
-Wiedziałam, że zadzwonisz…
-Super – mruknąłem. Starałem się, żeby mój ton brzmiał jakoś sympatyczniej. –Możemy się spotkać? Muszę z tobą porozmawiać. Jesteś jeszcze w Doncaster?
-Mówiłam ci, że stąd nie wyjadę i jasne, że chcę się z tobą spotkać – zgodziła się z entuzjazmem. –Mogę do ciebie przyjść?
-Przecież nie wiesz, gdzie mieszkam – syknąłem.
-Podaj mi ulicę i numer domu, to przyjdę.
-Racja – uderzyłem się prawą dłonią w czoło, po czym zacząłem dyktować do słuchawki mój adres.
-Do zobaczenia, skarbie – z tonu dziewczyny wywnioskowałem, że się uśmiecha.
-Nie mów mi ska… - ugryzłem się w język. –Czekam, mała – burknąłem i się rozłączyłem. Nie pozostało mi nic, tylko czekać i przygotować przemowę, którą potraktuję Cassie, jak tylko się u mnie zjawi…

~
Rozdział 3. Co o nim sądzę? Jest za krótki, ale nie taki zły chyba. Ostatnio mam mało czasu na cokolwiek. Trzecia klasa gimnazjum potrafi człowieka nieźle wykończyć. Kiedy skończę się uczyć, jest już zbyt późno, żeby napisać coś sensownego. Ale od czerwca wezmę się do roboty i rozkręcę tego bloga : ) 
Dziękuję Wam za:
-841 wejść. Może to mało, ale dla mnie to powód do radości <3 
-27 komentarzy (w tym chyba dwa moje, ale mniejsza o to :D)
-10 obserwatorów :o wow, jesteście wielkie ;*
I podziękowania dla AdamLambertxD, która skomentowała wszystkie notki. Dziękuję, to co napisałaś naprawdę wiele dla mnie znaczy : )

16 komentarzy:

  1. Matko genialne! ♥
    Kocham twojego bloga.
    Szybko dodawaj 4, bo umrę z ciekawości! :)
    http://love-was-such-an-easy-game-to-play.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne, świetnie wykreowałaś postać Zayna w tym opowiadaniu. ciekawa jestem jak do dalej się potoczy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne to jest ! Naprawdę :) Czekam na nn..
    I zgadzam się z komentarzem nad moim bo potwierdzę że świetnie wykreowała postać Zayna Malik :)
    Iza :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaskoczyło mnie to że pod sklepem była jego była dziewczyna, byłam pewna że to będzie Megan, i na dodatek się pocałowali! Ciekawi mnie co Zayn knuje przeciw niej! Strasznie jestem ciekawa! Ale nie tylko tego, co znaczyło zachowanie megan? Dziwne, płakała, też nie mogę doczekać się bo będzie dalej,
    bardzo polubiłam tego blog! Ciągle sprawdzam czy jest następny rozdział! Nie spotkałam się jeszcze z historią taka jak Zayna, a czytam wiele blogów, i ten napewno należy do ulubionych! :)
    masz naprawdę spory talent! I cieszę się że znajdujesz czas na pisanie tego blog :)
    czekam na następny, i pozdrawiam! :* :*
    Kasia!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... widzę, że jest inaczej niż myślałam. Spodziewałam się, że przy Zaynie pojawi się Megan, ale jestem pozytywnie zaskoczona, że to była Cassie, bo przebiłaś moje najśmielsze oczekiwania. Nigdy nie pomyślałabym, że była dziewczyna Malika nagle pojawi się w mieście, w którym on sam przebywa. Doceniam to, że dziewczyna, pomimo tej zdrady, nadal stara się walczyć o Zayna. Nie spodobała mi się jednak ta pewność siebie, z jaką Cass rozmawiała z chłopakiem. Nie sądzę żeby ona nadal kochała Bad Boy'a... Nie wiem dlaczego tak myślę... Może to dlatego, że jest taka zaborcza... Nie wnikam w mój mózg. Hmm... co by tu jeszcze napisać? No tak! Muszę przyznać, że sceny pocałunków wychodzą Ci ŚWIETNIE! Są po prostu genialne. :D Co do dalszej części rozdziału: widać, że Malikowi zależy na Megan. I to nawet bardzo. Chociaż sam nie wie jak to wytłumaczyć i zarzeka się w swoim przekonaniu, że "TO co się stało, to zwykły impuls", to tak naprawdę potraktował to inaczej. Podświadomie oczywiście. Myślę, że on będzie się starał walczyć o Meg. Wracając do Cassie - jestem bardzo ciekawa co nasz bohater chce jej powiedzieć. Może powie jej o tym, że przespał się z Meg? Nie wiem. Nie ja tu jestem autorką. :) Ale naprawdę strasznie mnie to ciekawi... STRASZNIE! ;) Ach, znowu się rozpisałam. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że piszę za dużo i nie na temat... No nic, i tak będę pisać. xd A tak... chciałam Ci powiedzieć, że nie musisz dziękować za komentarze - gdy coś mi się podoba, po prostu wyrażam to poprzez słowa. :) Wiesz, bardzo lubię tego bloga i dodałam go sobie nawet do ulubionych. :)x Czekam na następny rozdział. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, kiedy pisałam ten komentarz nie wiedziałam, że będzie taki długi. o.O Za trudności w czytaniu i możliwą padaczkę wywołaną niemożnością zniesienia monotonności mojej wypowiedzi BARDZO PRZEPRASZAM. :)

      Usuń
    2. wow! cóż za komentarz! bardzo się cieszę że ktoś jeszcze też pisze takie długie! autorkę na pewno ucieszy taki wyczerpujący komentarz :D a i czytelnicy, np tacy jak ja- lubią sobie poczytać takie długie komentarze xD ja uwielbiam, ciekawi mnie opinia, zdanie innych ;p nie wiem, nie mój blog-ale kocham go czytać xd
      tyle xd tak po prostu, nawet nie wiem czemu... chciałam podziękować że pisze ktoś takie fajne komentarze, że chce Ci się !!!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. O, dobrze wiedzieć, że niektórzy lubią moje długie komentarze. xd I jeszcze raz mówię: CZEKAM NA KOLEJNY ZAJEBISTY ROZDZIAŁ. :Dx

      Usuń
  6. świetnie ! podoba mi się tak bardzo, że nie wiem nawet jak to wyrazić.
    a co do Zayna to podoba mi się on :D jako taki wredny :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział. Postać Zayna jest fantastyczna. Nie mogę się doczekać kolejnych części ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog został mi polecony i cieszę się, że tu wpadłam. Piszesz nieziemsko. A twoja 'wersja' (jakkolwiek przedmiotowo to brzmi) Zayna jest idealna. Właśnie tak zawsze go sobie wobrażałam w prawdziwym życiu. Ale jest ponoć inaczej, więc nie wnikam xD
    Będę z niecierpliwością czekała na kolejne rozdziały i jestem ciekawa, czy moja teoria co do dalszego ciągu wydarzeń się spełni ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG<3 już nie mogę doczekać się nastepnego rozdziału:) masz go szybko dodać To rozkaz ;p Naprawdę fajny. Trochę taki odbiegających od innych. Czyli: Zespół spoklali fanki zakochali się i są szczęśliwi...
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Extra , extra <3 Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu to jest takie zajebiste??? Sie pytam no!!! Cudo nad cudami <3 ubóstwiam i czekam na nowy

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero znalazłam opowiadanie i mnie wciągnęło jak mało które. Pisz kolejne rozdziały :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne jest to opowiadanie :) Mam nadzieję, że Zayn cos strasznego knuje przeciwko swojej byłej ;D jakoś jej nie lubię heh ;P pisz dalej bo świetnie Ci to idzie, masz straszny talent pisarski !! :*

    OdpowiedzUsuń