piątek, 18 maja 2012

Rozdział II: "Sto razy lepiej jest zranić kogoś, niż samemu być zranionym…"


Ludzie często miewają sytuacje, w których nie wiedzą jak się zachować i co powiedzieć. Ja sam rzadko czegoś takiego doświadczałem, ale widząc rudowłosą dziewczynę w moim salonie zapomniałem języka w gębie. Dlaczego spośród tysiąca osób uczących się w mojej szkole, moją sąsiadką musiała być akurat Megan? Już wolałbym tego durnia,  Louisa. Obrzuciłem ją niechętnym spojrzeniem, po czym niechlujnie oparłem się o ścianę.
-Co ty tu robisz? – spytała zdziwiona Meg, kiedy mnie zobaczyła.
-Czekaj, zastanowię się…mieszkam – odparłem oschle, po czym posłałem wyzywające spojrzenie moim rodzicom, którzy mierzyli mnie wzrokiem. Wszyscy zamilkli.
-Widzę, że wasz syn i nasza córka się znają – matka rudowłosej przerwała niezręczną ciszę.
-Chodzimy razem do klasy – Megan wzruszyła obojętnie ramionami.
-Ale to nie znaczy, że się znamy – mruknąłem pod nosem i ruszyłem w stronę swojego pokoju.
-Zayn! – zawołał za mną ojciec.
-Co? – burknąłem niechętnie, wychylając głowę zza drzwi.
-Może pokażesz Megan swój pokój?
-Nie sądzę – odrzekłem. –Nie jesteśmy w podstawówce, aby pokazywać sobie swoje zabawki – dodałem i wszedłem do swojego azylu. Przed zamknięciem drzwi spojrzałem na twarz mojego ojca. Jego brązowe oczy rzucały w moją stronę błyskawice. Wiedziałem, że po wyjściu sąsiadów wpadnie do mojego pokoju z krzykiem i da mi wykład pt. ‘Jak należy się zachowywać w towarzystwie nieznajomych?’. Boże, mam osiemnaście lat, a moi rodzice wciąż traktują mnie jak dziecko. Szczególnie ojciec. Nie obchodzi mnie to, że był wychowywany w surowych warunkach, ale powinien darować sobie pouczanie mnie i mówienie jak mam żyć. Jesteś niewdzięczny – wytknął mi głos w mojej głowie.
-Bzdura – mruknąłem sam do siebie. Kocham moich rodziców, ale jednocześnie nie potrafię zaakceptować, że chcą poukładać mi całe życie od A do Z. Nie potrafię spełniać ich ambicji. Chcę odnaleźć siebie. I jasne, że wciąż popełniam błędy, ale to właśnie o to chodzi. Jeśli chcemy znaleźć swoje prawdziwe JA, czasami musimy pocierpieć. Rodzice uważają, że moje zachowanie świadczy o tym, że jeszcze nie dorosłem. Nic bardziej mylnego. Przeżyłem więcej niż nie jedna osoba starsza ode mnie. Życie nieraz skopało mi dupę, wiele razy mnie zraniono, dlatego teraz ja wyżywam się na innych ludziach. Role się odwróciły. Nigdy nie będę tym samym uczuciowym Zayn'em, którym byłem 2 lata temu, zanim poznałem tak zwanych ‘przyjaciół’. Czasami chciałbym wrócić do czasów podstawówki, kiedy moim jedynym zmartwieniem było to, czy będę miał z kim pobawić się nowym samochodzikiem. Wtedy wszystko wydawało się prostsze. Lepsze. Niestety lata przemijają, a ludzie się zmieniają. Ja również uległem pewnej przemianie. Z upływem czasu przestałem ufać innym. Nie chcę mieć przyjaciół. Za często mnie oszukiwano. Za dużo razy mnie zraniono. Wiele osób mówi, że jestem rozpuszczonym dzieciakiem, który potrafi tylko sprawiać przykrość innym ludziom. Niech sobie gadają. Ja mam na ten temat troszkę odmienne zdanie. Moje wrogie nastawienie to taki mechanizm obronny. Włącza się samoczynnie. Organizm broni się przed toksycznym wpływem otoczenia. Mogę to wyłączyć, ale nie chcę. Bo po co? Sto razy lepiej jest zranić kogoś, niż samemu być zranionym…
Mój wewnętrzny monolog przerwało ciche pukanie do drzwi.
-Zayn? – usłyszałem melodyjny głos Megan. –Śpisz?
-Nie – warknąłem. -Gram w klasy z zebrą.
-Mogę wejść? – dziewczyna nie dawała za wygraną.
-Jeśli musisz… - odparłem obojętnie i opadłem bezwładnie na łóżko. Usłyszałem skrzypnięcie drzwi, a później ciche kroki. Chwilę później nad moją twarzą pojawiła się okrągła twarz Megan. Byłem pewien, że mój ojciec namówił ją do przyjścia tutaj.
-Wow – wyrwało się z ust dziewczyny. –Nie tak wyobrażałam sobie twój pokój.
-To znaczy? – zapytałem, nawet na nią nie patrząc.
-Myślałem, że ściany będą pomalowane na czarno, okna zasłonięte grubymi zasłonami, a na środku będzie stało duże łóżko, może nawet trumna i nic poza tym – Meg cichutko się zaśmiała.
-Mało zabawne, wiesz? – mruknąłem przewracając oczami. Rudowłosa jednak mnie nie słuchała. Jej uwagę przykuł instrument stojący pod oknem.
-Grasz? – spojrzała na mnie podekscytowana i wskazała palcem na gitarę.
-Nie. Trzymam ją tutaj dla ozdoby – odrzekłem z ironią.
-Dlaczego mnie tak nienawidzisz? – spytała znikąd Megan.
-Nie wiem – przyznałem szczerze. –Zresztą to nie ważne. Nie wchodźmy sobie w drogę i będzie po sprawie – dodałem, chcąc jak najszybciej zmienić temat naszej rozmowy. O ile można było tak nazwać krótką wymianę zdań.
-Jasne… - westchnęła. –Wiesz co, dzisiaj jest impreza w domu u Jake’a. Może przyjdziesz i znajdziesz sobie inną osobę, którą znienawidzisz?
-Nie mam ochoty.
-Nie masz ochoty przychodzić na imprezę, czy nie masz ochoty zmieniać obiektu do wyżywania się? – dziewczyna spojrzała na mnie z powątpiewaniem.
-Nie mam ochoty iść na imprezę i udawać, że się dobrze bawię – uściśliłem.
-Wcale nie musisz udawać – stwierdziła pewnie siebie Megan. –Przyjdź. Napijesz się z nami, będzie karaoke, poznasz ludzi. Obiecuję ci, że przestanę się narzucać.
-Ostatni argument ostatecznie mnie przekonał – powiedziałem z kamienną miną. –Okej, niech będzie. Gdzie mieszka ten cały Jake?
Dziewczyna zapisała adres na kartce, po czym z wesołym uśmiechem wyszła z pokoju. Wzniosłem wzrok ku górze. Naprawdę mnie irytowała, ale skoro byłem miły, to może prędzej się odczepi. Albo i nie…
~Pięć godzin później~
-Wychodzisz gdzieś? – spytał ojciec, kiedy kierowałem się w stronę drzwi wyjściowych. Nawet nie dostało mi się za wcześniejsze zachowanie. Widocznie Brown powiedziała mu, że porozmawiałem z nią jak człowiek.
-Idę na imprezę – odrzekłem, naciskając klamkę. –Megan mnie zaprosiła.
-Widzisz? – ojciec spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. –Jak chcesz, to potrafisz normalnie z kimś porozmawiać.
-Mhm – mruknąłem, po czym wyszedłem z domu. Miałem na sobie beżowe rurki, Nike za kostkę, czarny t-shirt i bejsbolówkę. Oczy ukryłem pod Ray-banami.
Idąc przez ulice Doncaster zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak właściwie idę na tą głupią imprezę? Może dlatego, że będzie okazja do napicia się czegoś mocniejszego? Tak, to na pewno dlatego – pokrzepiłem się w myślach, po czym wcisnąłem moje dłonie do kieszeni bejsbolówki.
Doszedłszy do domu Jake’a kilkakrotnie nacisnąłem dzwonek. Z wnętrza dobiegała głośna muzyka. Specjalnie się spóźniłem. Chciałem przez to pokazać, że jestem od nich wszystkich w jakiś sposób lepszy. Po dłuższym czekaniu drzwi otworzył mi lekko już wstawiony gospodarz.
-Ty? – zdziwił się.
-Mam sobie iść? – syknąłem w stronę Jake’a.
-Nie – zaprzeczył szybko. –Właź. Lepiej się pospiesz, bo Steve przywiózł właśnie dostawę alkoholu – dodał zachęcająco.
-Dzięki – mruknąłem, posyłając szatynowi wymuszony uśmiech, po czym wszedłem do środka. Od razu skierowałem się w stronę skrzynki z piwem. Wziąłem do ręki jedną butelkę zimnego trunku i upiłem kilka łyków.
-Zaaaaaaaayn! - usłyszałem nagle swoje imię. Chwilę później ujrzałem Megan. Szła w moją stronę lekko się zataczając.
-Jesteś pijana – powiedziałem, patrząc w jej zielone oczy.
-Nieprawda! – okręciła się przede mną na palcach. –Wypiłam tylko 3 piwa.
-Prawda – mruknąłem i cicho się zaśmiałem. Ludzie ze słabą głową nie powinni pić alkoholu.
-Mniejsza z tym – Megan machnęła ręką. –Chodź, coś ci pokażę! – pociągnęła mnie za nadgarstek, po czym ruszyła po schodach prowadzących na pierwsze piętro. Zaprowadziła mnie do pokoju z dużym łóżkiem.
-Co mi chciałaś pokazać? – zapytałem niechętnie, kiedy stanęliśmy przy miękkim meblu.
W odpowiedzi dziewczyna lekko pchnęła mnie na łóżko, po czym usiadła obok mnie.
-Bo wiesz…podobasz mi się… - wyjąkała i mnie pocałowała. W sumie pocałowała to złe określenie. Megan po prostu się na mnie rzuciła. Początkowo próbowałem ją od siebie odepchnąć, ale z każdą sekundą zaczynało mi się podobać. Wszystko to, co wydarzyło się później było pod wpływem impulsu. Lekko rozchyliłem usta zielonookiej i zacząłem odwzajemniać namiętne pocałunki dziewczyny. Nasze języki błądziły, aż w końcu się spotkały i rozpoczęły ognisty taniec. Posadziłem Megan na swoim brzuchu, po czym zacząłem rozpinać guziki jej błękitnej bluzki. Ruda nie pozostawała mi dłużna. Sprawnym ruchem zdjęła moją koszulkę, a później zabrała się za rozporek moich spodni. Ja w tym czasie zająłem się jej koronkowym stanikiem. Chwilę później byliśmy już zupełnie nadzy. Całowałem Megan po jej wyrzeźbionym ciele, a ona wydawała z siebie ciche jęki. Po krótkiej zabawie, wprowadziłem w nią mojego członka. Dziewczyna krzyknęła z rozkoszy. Z każdym moim ruchem krzyczała głośniej. Nie bałem się, że ktoś wejdzie, ponieważ wiedziałem, że muzyka na dola skutecznie zagłusza nasze odgłosy. W pewnym momencie poczułem jak Megan wbija w moje plecy swoje długie paznokcie. Nie sprawiło mi to bólu. Wręcz przeciwnie – spotęgowało doznania. Doszliśmy niemal jednocześnie. Skończyłem w środku dziewczyny, po czym zmęczony opadłem na łóżko.
         Obudziłem się rano z lekkim bólem głowy. Nie mógł być on spowodowany kacem, bo wczoraj prawie nic nie wypiłem. Lekko się podniosłem i wtedy zobaczyłem śpiącą obok mnie pannę Brown Była zupełnie naga. To w tamtym momencie uświadomiłem sobie do czego wczoraj doszło.
-Ja pierdole… - wyrwało mi się. Jak mogłem przespać się z Megan? To było więcej niż głupie. To było chore. Tak…chore to prawidłowe określenie. Szybko się ubrałem i wyszedłem z domu Jake’a. Może Meg nie będzie nic pamiętała z tej nocy? Nie łudź się, jesteś idiotą – głos w mojej głowie coraz bardziej zaczynał działać mi na nerwy. Ale w sumie racja…nie mam co się łudzić. Stało się. W sumie powodów do zmartwień też nie muszę mieć. Megan była tylko taką przygodą na jedną noc, o której prędzej, czy później zapomnę. Tak jak o innych dziewczynach, z którymi wcześniej spałem…  
         -Gdzie byłeś przez całą noc? – spytała moja mama, kiedy wróciłem do domu.
-Nocowałem u… - zamyśliłem się na krótką chwilę. -…kolegi.
-Cieszę się, że masz przyjaciół – rodzicielka posłała mi szeroki uśmiech.
-Yhm, ja też – mruknąłem, żeby ją zbyć, po czym poszedłem do swojego pokoju, gdzie z miejsca rzuciłem się na łóżko i spojrzałem w sufit.
Boże, co ja najlepszego narobiłem? Właściwie to nie była do końca moja wina, bo przecież Megan zaczęła mnie całować. Ale do cholery, dlaczego jej wtedy nie odepchnąłem? Przecież nie pałam zbytnią sympatią do tej rudowłosej dziewczyny. Seks z nią nic dla mnie nie znaczył i musiałem jej to oznajmić. Zrobię to jutro w szkole. To nie pierwszy raz, kiedy przespałem się z dziewczyną, do której zupełnie nic nie czuję. Prędzej, czy później o tym zapomnę. Z głośnym westchnięciem sięgnąłem po paczkę fajek. Ku mojemu niezadowoleniu, powitało mnie puste opakowanie. Wzniosłem wzrok ku górze, po czym zwlokłem się z miękkiego łóżka, wziąłem do ręki portfel i wyszedłem z pokoju.
-Wychodzę – zakomunikowałem rodzicom.
-Dokąd? – ojciec spojrzał na mnie, unosząc jedną brew.
-Do sklepu po pa… - urwałem. -…parę nowych ciuchów – dokończyłem i sztucznie się uśmiechnąłem. Matka z ojcem nie pochwalali tego, że palę.
Nie czekając na dalsze pytania rodziców, opuściłem dom i ruszyłem wolnym krokiem do garażu. Zlustrowałem wzrokiem moje pojazdy. Biało-niebieska YAMAHA wyglądała bardzo zachęcająco, ale ostatecznie wybrałem Bugatti, ponieważ zanosiło się na deszcz, a nie chciałem zmoknąć. Wyjechałem samochodem z garażu i nacisnąłem pedał gazu. Przemierzałem ulice Doncaster z zawrotną szybkością, dopóki nie zajechałem pod centrum handlowe. Zaparkowałem auto na parkingu, po czym wszedłem do wielkiego budynku. Nie uśmiechało mi się kupowanie ciuchów, ale miałem świadomość, ze rodzice zażądają, abym pokazał im moje nowe nabytki. Nie ufają mi i da się to zauważyć z kilometra.
~Kilkanaście minut później~
Ze sklepu NIKE wyszedłem obładowany pudełkami. Buty Nike są moją słabością, o której nikt nie wie. Chociaż może się mylę? Bo przecież da się zauważyć to, że mam inne adidasy na każdy dzień tygodnia.
Zmierzałem właśnie w stronę wyjścia, kiedy poczułem, że coś, a raczej ktoś wpada we mnie z impetem. Moje nowe nabytki upadły na podłogę.
-Kurwa… - zakląłem pod nosem, po czym spojrzałem na osobę, która była winna temu całemu zajściu.
-Zayn? – melodyjny głos wypowiedział moje imię.

~
Nie lubię pisać scen seksu, bo po prostu mi to nie wychodzi. Dlatego ten fragment wcale mi się nie podoba. Ale ogólnie rzecz biorąc, rozdział chyba lepszy od tego pierwszego. Jestem dziwna, bo ciężko mi zaakceptować to, co napiszę. Muszę się ogarnąć, bo przestanę prowadzić tego bloga, zanim to wszystko się w ogóle rozkręci :D Miałam dodać trochę później, no ale dodaję teraz. Dziękuję za czworo obserwatorów i komentarze pod pierwszym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba, chociaż nie jestem do końca zadowolona.

13 komentarzy:

  1. jejjjj ! jakie zajebiste ! a scena łóżkowa- mm :*
    podoba mi się bardzo, nie wiem czemu tobie się nie podoba.
    ja czekam na następny z niecierpliwością i powodzenia w pisaniu !

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacyjny :D chce więcej ! ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. No 2 rozdział a tu już sex ! Ostro! :Di kur... Ty to zawsze w takim momencie zakończysz! :p
    podoba mi się ten Zayn! Jego nałóg, słabość do Nike :D super się zapowiada, a ta noc z megan! No szaleństwo! XD czekam na dalszy rozwój akcji! No i nie powiem, niezłą bryka wyjechał sobie z tego garażu! :P
    Już kocham tego bloga, wciągła mnie cholernie tą historia Zayna! :)
    Czekam na następny rozdział! :**
    Kasia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo pisać świetny po prostu :)
    Pisz dalej , nie kończ . I nie wiem dlaczego nie podoba ci się to co piszesz.. Dziewczyno jesteś bardzo dobra w tym co robisz !
    :]

    OdpowiedzUsuń
  5. O jacie , no nie spodziewałam się takiej akcji. Zaskoczyłaś mnie :D W każdym razie robi się coooraz ciekawiej :) Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  6. wow jestem pod wrażeniem . pisz dalej :) czekam na kolejny rozdział bo zapowiada się naprawdę niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow. najlepsze opowiadanie <3 uwielbiam takiego Zayna xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, miałam rację, on zobaczył w salonie Meg. :D ... Wow, w drugim rozdziale seks? No, no... się zadziało! Wiesz, nie chcę żeby to tak dziwnie brzmiało, jak oczywiście zabrzmi, ale Ty umiesz pisać tego typu sceny. Co do samej treści: teraz najgorsze będzie to, że Megan nie odczepi się od niego, bo pomyśli pewnie, że to coś znaczyło. Poza tym, nie zauważyłam, żeby Malik zakładał gumkę, a w rozdziale było wyraźnie napisane "skończyłem w niej". Mam nadzieję, że ta Megan nie będzie w ciąży... To zniszczyłoby życie nie tylko jej, ale też Zayna. Rozdział całościowo mi się podobał, tak jak i poprzedni. Bardzo lubię styl Twojego pisania. Aż chce się czytać! :D Mam nadzieję, że kolejne będą tak samo znakomite jak i ten. xx Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci, że się tak rozpisuję. :) Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mi przeszkadza? Wręcz przeciwnie : ) Dziękuję Ci za taki komentarz, ale wszystko potoczy się zupełnie inaczej. Zaznaczam, że nie będzie kolorowo, a co do Megan to zobaczymy :D Chcę Was zaskoczyć : )
      Następny postaram się dodać jutro, albo pojutrze, bo nie wyrabiam z nauką.

      Usuń
  9. Trafiłam na twojego bloga całkowicie przypadkiem, i nie żałuję. Wręcz przeciwnie jestem zachwycona!
    Piszesz bardzo ciekawie i masz świetny styl.
    Nie mam pojęcia dlaczego ten rozdział ci się nie podoba, jest genialny!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny post :)
    Zapraszam również do mnie.
    http://love-was-such-an-easy-game-to-play.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja pierdu to jest takie zarąbiste <3
    Bradford Bad Boi haha ;D
    ubóstwiam po prostu

    OdpowiedzUsuń
  11. super xx
    36627274 informuj mnie : 33

    OdpowiedzUsuń
  12. Ulala chce więcej takch scen z sexem. Pisz więcej! Ze szczegółami

    OdpowiedzUsuń