niedziela, 13 maja 2012

Rozdział I: "Nienawidzisz kogoś, zanim go poznasz. Nie sądzisz, że to trochę żałosne?"


Początki w nowej szkole zawsze bywają trudne, prawda? Musisz zrobić dobre wrażenie, bo od tego zależy czy cię zaakceptują, czy z miejsca ocenią i zostaniesz outsiderem. Starasz się, bo nie chcesz być wyrzutkiem społecznym. Ja nigdy takiego problemu nie miałem. Odkąd pamiętam uczęszczałem do prywatnej szkoły w moim rodzinnym Bradford. Nigdy nie byłem ten nowy. Zawsze to ja oceniałem innych, a nie oni mnie. Dzisiaj role się odwrócą. Z tą różnicą, że ja nie będę płaszczył się przed tymi ludźmi. Mam ich zdanie w dupie. Nie jestem tutaj, żeby się zaprzyjaźniać. Mój przyjazd to taka nauczka. Muszę odbębnić karę za bycie niepokornym dzieciakiem. Ostatni rok liceum spędzę w Doncaster. Ale gdy tylko skończę szkołę, wracam do Bradford. Nie zostanę tutaj dłużej, niż będzie to konieczne.
         Z miną buntownika wszedłem na szkolny korytarz. Głowę i część twarzy ukrytą miałem pod dużym kapturem, ale pomimo tego dostrzegłem, że większość uczniów mi się przypatruje. Zacisnąłem pięści.
-Co się gapicie? – syknąłem gniewnie w stronę ciekawskich. Wszyscy momentalnie odwrócili ode mnie wścibski wzrok. Wcisnąłem dłonie do kieszeni i ruszyłem w poszukiwaniu mojej szafki. Numer 436, w samym centrum głównego korytarza. Świetnie. Moi rodzice musieli maczać w tym palce. Zwykle nowi uczniowie dostawali te z ostatnimi numerami. Widząc zawartość szafki, głośno westchnąłem. W środku kilka dziewczyn nakleiło zdjęcia wraz ze swoimi numerami. Pewnie widziały mnie gdzieś na mieście i liczą na szybki podryw. Spadajcie pustaki, pomyślałem, patrząc w stronę drzwi do damskiej łazienki. Wystawało z niej kilka ciekawskich głów. Tylko na to czekałem. Zdarłem wszystkie zdjęcia z drzwiczek, zgniotłem je i wyrzuciłem do kosza. Nie będę zadawał się z pustymi idiotkami. W ogóle, nie będę zadawał się z nikim z mojej obecnej szkoły. Kiedy banda blondynek odeszła rozczarowana, wrzuciłem książki do szafki i z hukiem ją zatrzasnąłem. Już miałem iść na pierwszą lekcję, gdy zatrzymał mnie czyjś melodyjny głos. Odwróciłem głowę. Przede mną stała niska, szczupła dziewczyna z ognistorudymi włosami, zielonymi oczami i cienkimi ustami, które teraz wygięte były w uśmiechu.
-Cześć – powiedziała głośno.
-No, cześć – odparłem niechętnie, nawet na nią nie patrząc.
-Jestem Megan Brown, a ty? – poszerzyła swój uśmiech. Jak widać moje zachowanie jej nie  zniechęciło. Spojrzała na mnie wyczekująco, ale jakoś niespecjalnie garnąłem się do zdradzenia mojego imienia. –Hmm… - dziewczyna podrapała się po brodzie. –Jesteś nowy, więc może przyda ci się jakiś przewodnik po szkole? Zgłaszam się na ochotnika.
-Słuchaj – zacząłem wyraźnie. –Mam napisane na czole, albo na innej części mojego ciała, że potrzebuję pomocy? Jak widzisz nie. Jestem dużym chłopcem i na pewno sobie poradzę. Żaden przewodnik nie jest mi potrzebny, a już w szczególności nie ty, więc wracaj sobie do swoich rozchichotanych przyjaciółek i daj mi spokój – wyrzuciłem z siebie na jednym tchu, po czym odwróciłem się na pięcie zostawiając zdziwioną Megan za mną i ruszyłem w stronę klasopracowni, w której miałem pierwszą lekcję. Znienawidzoną przeze mnie historię. Wszedłem do pustej sali, po czym zająłem miejsce z samego tyłu przy oknie. Wyłożyłem nogi na ławkę i rozkoszowałem się otaczającą mnie ciszą. Spokój nie był mi dany na długo. Z każdą chwilą do klasy przybywało coraz więcej uczniów. W pewnym momencie podszedł do mnie brunet ubrany w koszulkę w paski, ciemnoczerwone rurki i biało-niebieskie Reeboki za kostkę. Obrzuciłem go niechętnym spojrzeniem.
-To moja ławka – oświadczył spokojnym tonem, ale jego oczy rzucały w moją stronę błyskawice.
-Poważnie? Jakoś nie zauważyłem, żeby była podpisana – odpyskowałem. –A poza tym, nie przypominam sobie, żebyśmy byli na TY – zauważyłem, kładąc nogi z powrotem na podłodze.
-Nie jesteś nikim wyjątkowym, żebym miał ci mówić per pan – brunet wzruszył obojętnie ramionami. –Ławka jest dwuosobowa, więc z łaski swojej rusz tyłek i się trochę przesuń, bo…
-Bo co? – przerwałem mu. –Poskarżysz się nauczycielowi? Odwal się ode mnie i idź zajmij inne miejsce.
-Nie poskarżę się nauczycielowi, bo sam nim jestem, a ty siedzisz przy moim biurku, więc wstań i się przesiądź.
-Serio? - spojrzałem na bruneta z dziwnym wyrazem twarzy. Nie wyglądał mi na nauczyciela, ale jeśli faktycznie nim był…
-Nie – odparł chłopak, cicho się śmiejąc.
-Jesteś nienormalny, wiesz? - zgromiłem go wzrokiem, ale mimo to się przesunąłem. Nie powiem, coś mi w nim zaimponowało. Nie zraziło go moje wrogie nastawienie, ani mina mówiąca ‘Jestem Zayn Malik. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Nie zbliżaj się do mnie!’.
-Jestem Louis. Louis Tomlinson – przedstawił się i wyciągnął w moją stronę swoją dłoń. Uścisnąłem ją po chwili zawahania.
-Zayn Malik – powiedziałem, patrząc prosto na bruneta, który się lekko uśmiechnął.
-Skąd jesteś? – spytał mnie po chwili ciszy.
-Nie twój… - ugryzłem się w język. –Z Bradford.
-Zawsze tak zwracasz się do ludzi?
-To znaczy jak? – spojrzałem na Louisa ze znakiem zapytania na twarzy.
-Dobrze wiesz jak. Z wrogością i niechęcią – wywrócił oczyma. –Nienawidzisz kogoś, zanim go poznasz. Nie sądzisz, że to trochę żałosne?
-Masz zamiar prawić mi wykłady na temat dobrego wychowania? – warknąłem w jego stronę. –Zresztą, kto powiedział, że ciebie nienawidzę?
-Przymknij się i daj mi skończyć – odparł spokojnie Tomlinson. –Mnie może nie, ale widziałem, jak potratowałeś dzisiaj Megan. Mogłeś sobie darować. Chciała być tylko miła, a ty na nią naskoczyłeś.
-I…? – uniosłem jedną brew.
-Nie da się z tobą rozmawiać – stwierdził Louis z rezygnacją.
-Vice versa – mruknąłem pod nosem.
-Jednakże – ciągnął dalej Lou. –Jesteś interesujący.
-Serio? – syknąłem. –A co jest interesujące w chłopaku, który całe życie spędził w prywatnej szkole, a w trzeciej klasie liceum musiał przenieść się do cholernego Doncaster i zacząć uczyć się tutaj? Wśród zwykłych ludzi? Louis problem jest w tym, że nic o mnie nie wiesz, a sądzisz, że jestem interesujący.
-Zachowujesz się jak obrażone dziecko, któremu właśnie zabrano lizaka, wiesz? Sam oceniasz innych ludzi, a zabraniasz im oceniać siebie – stwierdził Louis, patrząc mi prosto w oczy. –Może faktycznie powinienem się przesiąść? Przecież jestem zwykłym człowiekiem. Nie mam prawa siedzieć w ławce z wielkim Zaynem Malikiem. Chłopakiem z Bradford, który jest zapatrzony w siebie jak w obrazek. Ogarnij się, bo niedługo nikt nie będzie chciał z tobą gadać – Louis podniósł się z krzesła, wziął swoje rzeczy i przesiadł się dwie ławki do przodu.
-Powiedziałem, że chcę z kimś z was gadać? – spytałem podniesionym głosem, tak aby cała klasa usłyszała. –Dajcie mi wszyscy do cholery święty spokój. Nie potrzebuję żadnych przewodników, przyjaciół, ani tym bardziej osoby, która będzie mnie uczyła jak mam żyć i… – mój monolog przerwał nauczyciel, który właśnie wszedł do klasy.
-Dzień dobry! – powiedział zachrypniętym głosem. –Do waszej klasy dołączył nowy kolega. Może chcesz się przedstawić i opowiedzieć coś o sobie? – spojrzał prosto na mnie.
-Nie – odparłem krótko. –Nie chcę, żeby ci ludzie – wskazałem brodą na klasę. –Na siłę mnie poznawali.
-Może trochę grzeczniej? – upomniał mnie belfer.
-Wie pan co? Jest pan kolejną osobą, która dzisiaj mnie poucza – powiedziałem, patrząc znacząco na Louisa i dziewczynę z rudymi włosami. -Mam gdzieś ten przedmiot, mam gdzieś pańskie wywody na temat tego, jak mam się zachowywać i mam gdzieś was wszystkich – zakończyłem, po czym wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem z klasy. Przed zatrzaśnięciem drzwi, usłyszałem głos nauczyciela, który pieprzył coś o konsekwencjach. Jakoś zbytnio się tym nie przejąłem. Wyjąłem z szafki swoją torbę, zarzuciłem ją na ramię i opuściłem szkolny budynek. Moim celem było szkolne boisko. Oparłem się o drzewo, po czym wyciągnąłem z torby paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Wsadziłem sobie jedną fajkę do ust, odpaliłem ją i rozkoszowałem się papierosowym dymem, który wypełnił moje płuca. Spojrzałem w zachmurzone niebo, biorąc kolejnego bucha. Przypomniały mi się czasy, kiedy w starej szkole uciekałem z lekcji, żeby sobie zapalić i na chwilę wyluzować z paczką przyjaciół. Później fajki zastąpiłem kokainą, do której w Doncaster niestety nie miałem dostępu. Od znajomych całkowicie się odciąłem. Przestałem im ufać. Za dużo przez nich wycierpiałem. Podziękowania mogłem kierować do mojej dziewczyny – Cassie, pierwszej miłości, do której sentyment wciąż pozostał i najlepszego przyjaciela Frankie'go. Po jednej z imprez dowiedziałem się, że spędzili razem noc. Chyba fakt, że zostałem zdradzony przez ludzi, którym najbardziej ufałem ostatecznie przyczynił się do tego, że zacząłem sięgać po narkotyki i ranić wszystkich wokół mnie. Nie chcę się zmieniać. Lubię tego Zayna, którym się stałem. Zawsze chciałem taki być. Chciałem, żeby ludzie czuli do mnie respect. Zaciągnąłem się po raz kolejny szlugiem i lekko zmrużyłem oczy. Spokój nie był mi dany na długo.
-Nie czytałeś regulaminu? – spytał z powątpiewaniem damski głosik. –Nie wolno palić na terenie szkoły.
Spojrzałem na jego właścicielkę. To ta sama dziewczyna, która rano oferowała mi pomoc.
-Nie martw się, to mnie zawieszą, a nie ciebie – wzruszyłem obojętnie ramionami.
-Wow… - odezwała się z podziwem. –Wreszcie usłyszałam od ciebie jakieś normalne zdanie. Po tym jak na mnie naskoczyłeś dzisiaj rano…
-Posłuchaj, Megan, czy jak ci tam – przerwałem jej ostro. –Nie mam zamiaru cię przepraszać, rozumiesz? Jeśli tylko tutaj po to przyszłaś, to możesz już sobie pójść, bo nie żałuję żadnego z moich wcześniejszych słów.
-Skoro tak uważasz – rudowłosa wzruszyła obojętnie swoimi drobnymi ramionami i odeszła. Mimo to, czułem, że jeszcze nie raz będzie próbowała do mnie dotrzeć i się zaprzyjaźnić. Obiecałem sobie, że nigdy jej na to nie pozwolę. Ja, Zayn Malik nigdy nie zostanę przyjacielem zwykłej dziewczyny, jaką jest Megan.
Wyrzuciłem peta na betonową płytę boiska, założyłem kaptur na głowę i ruszyłem w stronę szkoły. Jeśli się pospieszę, uda mi się zdążyć na drugą lekcję. Chemia. Kolejny znienawidzony przeze mnie przedmiot. W Bradford opuszczałem większość lekcji, więc była dla mnie czarną magią. Wszedłem do laboratorium, w którym mieliśmy prowadzić doświadczenia.
-Spóźnienie – oznajmił beznamiętnym tonem nauczyciel.
-Mam zegarek. Wiem, która godzina – burknąłem, rozglądając się za jakimś wolnym stanowiskiem.
-Zajmij miejsce obok Tomlinsona – polecił mi mężczyzna. 
-Serio? – spytałem sam siebie, patrząc niechętnie to na Louisa, to na belfra. Zrezygnowany ruszyłem w stronę Lou, który nie obdarzył mnie nawet jednym spojrzeniem. Kretyn, przemknęło mi przez myśl.
-Widzę, że pan Malik postanowił wrócić na dalsze lekcje – zadrwił brunet, wlewając do próbówki roztwór jakiegoś kwasu. –Byłeś w swoim pałacu?
-Przymknij się, Tomlinson – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. –Wspólna praca przy tych… - wskazałem na przedmioty stojące na stoliku laboratoryjnym. -…nie oznacza, że mamy ze sobą gadać.
-Jesteś bardzo drażliwy – wytknął mi Lou. –Ale okej, od teraz zaczynam milczeć – dodał, po czym udał, że zasuwa niewidzialny zamek na ustach. Przewróciłem oczyma. Louis był naprawdę dziecinny.
Lekcja chemii, jak i pozostałe inne, minęły dość szybko. Do końca dnia, nikt się do mnie nie odzywał. Trudno, sam się o to prosiłem i wcale nie jest mi przykro. Wyszedłem ze szkoły i wsiadłem do mojego srebrnego Bugatti 16.4 Veyron. Poczułem na sobie spojrzenia innych uczniów, co doprowadziło mnie do złości. Zacisnąłem dłonie na kierownicy, po czym z piskiem opon opuściłem szkolny parking ze świadomością, że jutro będę musiał tu wrócić i znowu izolować się od ludzi.
-Jak tam w szkole? – zapytała moja mama, gdy tylko przekroczyłem próg naszego nowego domu.
-Świetnie. Przecież to nic wielkiego przenieść się do innego liceum w ostatnim roku, prawda? – mruknąłem z ironią, kierując się w stronę mojego pokoju.
-Czekaj – ojciec zatrzymał mnie, gdy otwierałem drzwi. Wypuściłem ze świstem powietrze z ust.
-Co? – warknąłem.
-Trochę grzeczniej, Zayn – upomniała mnie rodzicielka. –Pomyśleliśmy z tatą, że może pójdziesz przywitać naszych sąsiadów? Mają córkę w twoim wieku.
-Nie, dziękuję – odparłem. –Zresztą, to nie oni powinni nas witać? – spojrzałem na rodziców z powątpiewaniem. –To my się wprowadziliśmy, a nie…
-Bez gadania! – przerwał ostro ojciec. –Pójdziesz tam i będziesz miły, bo inaczej…
-Bo inaczej co? Zamkniesz mnie w pokoju na cztery spusty? Po cholerę pytacie, czy mam ochotę tam iść, skoro na koniec i tak narzucicie mi własne zdanie?! – krzyknąłem, opierając się o framugę drzwi do kuchni. –Nie mogę mieć własnego życia? Wyprowadzka to już wystarczająca kara, a wy jeszcze każecie mi łazić do beznadziejnych sąsiadów. Może mam się jeszcze zaprzyjaźnić z ich głupią córeczką? Albo nie, lepiej od razu nas zeswatajcie. Przecież to wy o mnie decydujecie, ja nie mam nic do powiedzenia. Nigdy nie miałem. Nie macie własnego zasranego życia, że wtrącacie się w moje? – warknąłem w stronę rodziców. Wtedy ojciec wstał i uderzył mnie w twarz. Skrzywiłem się z bólu.
-Może to cię nauczy szacunku do starszych – powiedział spokojnym głosem.
-Nienawidzę cię! – wykrzyczałem, po czym wszedłem do pokoju zatrzaskując drzwi i zamknąłem je na klucz. Włączyłem płytę mojego ulubionego zespołu. Zawsze tak robiłem. Muzyka była ucieczką od życia. Położyłem się na łóżku, a z szuflady wyciągnąłem jedną fajkę. Papierosowy dym ukoił wewnętrzny ból i sprawiał, że trochę się zrelaksowałem. Spojrzałem w szary sufit i przymknąłem oczy. Najchętniej w ogóle nie wychodziłbym z tego pokoju. W zasadzie mógłbym tutaj umrzeć. Mój ojciec był jednak innego zdania.
-Zayn, otwieraj! – zarządził, pukając pięścią do drzwi. Niechętnie spełniłem jego rozkaz.
-Czego chcesz?
-Przyszli sąsiedzi – oznajmił beznamiętnie. –Idź i się przywitaj.
-A co jeśli nie chcę? – spytałem prowokująco.
-Nie będziesz mógł nigdzie wychodzić.
-Mnie to pasuje – prychnąłem, zamykając drzwi. Niestety ojciec mi w tym przeszkodził.
-Posłuchaj gówniarzu – powiedział wyraźnie. –Pójdziesz się przywitać i będziesz udawał, że jesteś szczęśliwym nastolatkiem, jasne?
-Pójść mogę, ale nie obiecuję, że będę miły – wzruszyłem obojętnie ramionami, po czym poszedłem do salonu. Widok, który tam zastałem zupełnie zbił mnie z tropu…

~

No i tak oto jest! Rozdział I. Szczerze? Nie podoba mi się, nie wiem dlaczego. W każdym bądź razie, postaram się, żeby następny był lepszy, bo z tego wcale nie jestem zadowolona. Kur*a, nienawidzę jak mi coś nie wychodzi. Chciałam, żeby wyszło perfekcyjnie, ale chyba to opowiadanie mnie przerosło. Nie wiem, zobaczymy. Idę na spacer, może zyskam jakąś wenę :)

Jeśli kogoś z was choć trochę wciągnęło, napisz mi o tym w komentarzu. Może zyskam jakąś motywację do pisania…
Chcesz być informowany/a o nowych notkach? W komentarzu zostaw swój TT (twitter), adres bloga, numer gg, albo ewentualnie email.

11 komentarzy:

  1. Uhuhuh, zajebiste !..masz taki talent do pisania zejaciezpierdziele. xd
    Czekam na kolejny rozdzial !!! jak najszybciej dodaj.
    To moj numer gg 18816362. Chciala bym byc informowana o nowych rozdzialach. : )) ^^ : **

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielbię! Naprawde wciąga. Nie wiem co ci sie nie podoba bo dla mnie jest perfekcyjnie! Moje gg:22530793 - informuuj mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski , boski <3 Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam.Świetnie piszesz , i przyznaje naprawdę mnie wciągnęło. Jestem ciekawa kogo tam zobaczył , uwielbiam takich buntowników jak Zayn , nie wiem dlaczego ale poprostu mnie jarają :D Pisz kolejny , nie moge się doczekać :) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. ooooo. kobieto genialnie ! <3 kocham to opowiadanie ! *.*
    TT: CrazyGirl_xx :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie. ;d Zapraszam do siebie www.my-life-it-my-story.blogspot.com Jeśli już zajrzysz proszę pozostaw swoją opinię. Chce poznać wasze zdanie na temat mojego pisania. Co wam się podoba, a do czego macie zastrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. matko, to jest po prostu .. no brak mi słów! piszesz świetnie, to opowiadanie zalicza się do jednych z najlepszych jakie czytałam! i w dodatku jest o Zaynie :) czekam bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział i polecę twojego bloga u mnie, masz talent xxxx

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak! Mnie cholernie wciągnęło!!!!! :D
    czekam na następn rozdział !! :)pozdrawiam :*
    Kasia!!

    OdpowiedzUsuń
  8. proszeeee dodaj 2 rozdział!! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ROZDZIAŁ DRUGI POJAWI SIĘ DZISIAJ WIECZOREM, ALBO DOPIERO JUTRO. + dziękuję za komentarze ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiście piszesz! Kocham to. :D Podoba mi się postać Zayna w okresie zwanym "Bradford Bad Boy". Lubię takich buntowników. ;) Fajnie, że pojawił się tam Lou. Co do Zayna to widać w tym opowiadaniu, że jest on chłopakiem rozpieszczonym przez rodziców i wywyższającym się. No... założę się, że tam w salonie jako swoją sąsiadkę ujrzy tą rudowłosą Megan. Podejrzewałam tak, od kiedy rodzice Malika powiedzieli, że "ci obok" mają córkę. :D

    OdpowiedzUsuń